10/10/2014

Epilog Nie został już nikt kogo bym kochała.





                                                                   Parę lat później

-Trzymaj-przekazuje Katniss drut.
 Przez chwilę nasze ręce stykają się trzymając razem cienki zwój. Jednak zaczyna się dziać coś czego nie było w planie. Drut pęka i owija nam się wokół dłoni i nóg. Nie potrzebujemy żadnych sygnałów żeby wiedzieć że ktoś przeciął drut. Widzę że ta frajerka sięga po strzały, chce się obronić, ale ja muszę spełnić swoje zadanie.
 Biorę szpule i szybko uderzam ją w głowę, widzę że tracę przytomność. Czas zacząć show.
 Wyciągam nóż, siadam na niej i pośpiesznie szukam miejsca gdzie jest lokalizator. Jest. Krew bryzga wszędzie, ale ja muszę uważać bo jeśli ją zabiję słono za to zapłacę. Wreszcie wydłubuje migoczący mały czip, rozgniatam go zręcznym ruchem. Nagle słyszę kroki, dwie osoby. No to teraz już po nas, ale może uda mi się trochę ich zmylić. Więc rozsmarowuje jej na twarzy krew żeby wyglądała na konającą, a jej jęki napewno ich przekonają. Teraz już otworzyła oczy, czy ona nie może choć przez chwilę nie być sobą ?
-Leż i nie wstawaj dobra ?-syczę jadowicie jednym ciągiem biorąc siekierę i uciekając.
 Robię tyle hałasu ile mogę biegnąc przez las. Uciekając widziałam jak zza górki wybiegają Brutus i Enobaria pupilki Kapitolu...
 Idę coraz dalej i moje uszy uderza cykanie jakiś owadów ... One są gdzieś w pobliżu więc lepiej nie ryzykować, zresztą mam teraz znaleźć Finnicka, Beetego i Peete.
 Księżyc oświetla mi drogę, nogi powoli odmawiają mi posłuszeństwa gdy nagle rozlega się wystrzał z armaty. Mam nadzieję że to nie ta idiotka. Wciąż biegnę, aż wreszcie zauważam przed sobą Brutusa i Enobarie.
 -Zejdźcie mi z drogi
 -Sam ją załatwię, idź szukać reszty-mówi na co ona kiwa głową.
 -Pozdrowienia od Lany, kwiatuszku-krzyczy ironicznie siostra mojej dawnej przyjaciółki.
 -Nie jesteś zbyt pewny siebie ?-pytam ignorując wypowiedz uciekającej Enobarii.
 -Nie -krzyczy rzucając we mnie nożem który rozcina mi skórę na nodze.
 Ja nie pozostaje mu dłużna i skaczę na niego wbijając mu topór między twarz. On powala mnie na ziemię i na szczęście nie trafia w moją głowę tylko ucina mi włosy. Jednym zgrabnym kopnięciem w krocze uwalniam się z jego uścisku i zadaje mu ostateczny cios  w klatkę piersiową. Zabiłam już tyle osób że nawet przestało to robić na mnie wrażenie, to stało się jakby moją pracą. Po arenie przelewa się kolejny wystrzał z armaty.
 Słyszę krzyki Finnicka gdzieś nieopodal, ale moje uszy wyłapują coś ważniejszego, krzyk Peety. Zachowujemy się jak dzieci we mgle, ale teraz każdy myśli tylko o tym żeby przeżyć do czasu kiedy przybędzie poduszkowiec ... No nie każdy.
 Biegnę ślepo w jego kierunku bo to także nieoficjalna część misji, wiem że ta sierota Katniss nic bez niego nie zrobi. Teraz jednak zaczyna robić się niebezpiecznie bo wyraźnie słyszę jak cykanie owadów cichnie, zaraz rozpocznie się piekło więc muszę się pośpieszyć.
 Potykam się o ogromne konary gdy nagle niespodziewanie wpadam na Peete. Upadam na ziemię, a on uderza mnie pięścią w twarz, dlaczego ten idiota mnie bije ? Nie, on chyba próbuje mnie obudzić z zamroczenia.
-Johann gdzie jest Katniss ? Słyszysz mnie ? Co się stało ?
-Co ? Ja nie wiem, zawodowcy przecięli drut, Katniss chyba nie żyje bo widziałam jak Enobaria dźga ją nożem w ramię- dlaczego kłamstwa są tak przyjemne ?
-Choć, teraz wszyscy na nas polują ...-pomaga mi wstać i bierze mnie na ramie, łzy powoli zaczynają cieknąć po jego policzkach, ale nie daje po sobie poznać że to dla niego cios ... Tylko dlaczego skoro ją kocha ?
 Idziemy razem w stronę burzowego drzewa.
 -Wiesz Johanna, ty wcale nie jesteś taka zła. Wiem to.
 -Ciekawe mądralo skąd.
 -Znam się na ludziach, ty tylko udajesz. Ktoś cię kiedyś skrzywdził i teraz widać tego efekty.
 Cholera ma rację.
 -Wcale nie, po prostu taka już jestem.
 -Nie ... Widziałem twoje igrzyska, choć napewno ocenzurowali wiele rzeczy widziałem jak cierpisz ... Gdzieś tam w tobie żyje stara Johanna, która próbuje się wydostać z nowej powłoki.
 -Teraz posłuchaj mnie wyraźnie, mnie nikt nie złamał, to ja jedyna przeżyłam, to ja jedyna umiałam powiedzieć nie, to ja jestem ostatnim z serc, najtwardszym z serc. Ty i Katniss jesteście tylko lebiodami, którym ledwo udało się wygrać i to jeszcze przez niezwykłe szczęści. Ja wygrałam bo potrafiłam zabić wrogów, przyjaciół i miłość, tu jest ogromna przepaść między nami. Ja potrafię zabijać, ty nie.
 -To dlatego tak nienawidzisz Katniss ?  Bo mnie nie zabiła ?
 -Nie, pokazała że ma jaja, ale ona jest tak niesamowicie irytująca ... Jej głos, jej zachowanie i niezdarność doprowadzają mnie do szału, jak niby taki ktoś ma być twarzą rebelii ?-mówię beztrosko gdy nagle dociera do mnie znaczenie moich słów, wszyscy tak się starali żeby nie wypuścić pary z ust, ale ja jedną rozmową potrafiłam wypaplać wszystko. Chyba jestem bardziej beznadziejna niż myślałam ...
 -Co ?-pyta zbity z tropu gdy nagle rozlega się krzyk Katniss wołający Peete gdzieś nieopodal.
 On także ją woła popędzając mnie do szybszego marszu. Teraz naprawdę mnie zaskoczył bo myślałam że mnie zostawi i pobiegnie do tej szmaty, ale jednak nie ... Taki człowiek to prawdziwy skarb, na który ani ja ani ona nie zasługujemy. Nagle wszystko cichnie, nawet ptaki, a sztuczne chmury zaczynają zbierać się nad burzowym drzewem niedaleko nas. Jeśli ta idiotka przeszkodzi w planie ucieczki przysięgam że ją zabiję !
 -Peeta, biegnij sam ja dale już nie pójdę. Nie martw się dam sobie radę, idź ratować tą idiotkę !-krzyczę.
 -Okey-szepcze i biegnie.
 Ja postanawiam na chwilę przycupnąć więc siadam na ogromnym kamieniu w samym sercu dżungli. Dziwne bo robi się coraz chłodniej, pierwszy raz od wyjazdu na arenę jest mi wręcz zimno. Dookoła tylko zieleń, postanawiam wspiąć się na drzewo. Robię to z wielkim trudem bo Peeta wielka mamei nieźle mnie poturbował ... Gdy już jestem na czubku drzewa zauważam dziwną sytuacje. Katniss stoi tuż przy burzowym drzewie, a z przeciwnej strony nadbiega Finnick i  Enobaria.
 Katniss mierzy strzałą w Enobarię, która jej nie widzi. Myśli nad czym bardzo mocno i chyba coś sobie uświadamia, chmury gęstnieją i lada moment zacznie się kolejna burza. Czy ona próbuje zrobić to o czym nawet nie wiedziała ? Chyba że ona o wszystkim wie, a  ze mnie zrobili idiotkę ! Teraz to naprawdę mnie wkurwiła !
 Nagle podnosi strzałę w moim kierunku, chyba mnie dostrzegła bo zaraz zwolni cięciwę. Wiar się zbiera. Katniss podnosi łuk jeszcze wyżej, napina cięciwę i wystrzeliwuje z krzykiem. Przez chwilę strzała leci pozostawiając za sobą złotą nić gdy nagle piorun uderza w drzewo, a całą nić jarzy się bielą.
 Najpierw wszystko jaśnieje lekkim błękitem, a następnie eksploduje, ogromna siła powala mnie z drzewa na ziemię. Seria eksplozji wstrząsa piekłem, wszystko wokół płonie, pióra latają wszędzie, a obok mnie pada martwa małpa sama nie wiem skąd. Drzewa latają, konary płoną, ziemia wiruje. Leże w bezruchu parę minut, ale wiem że jestem cała, dziwne jednak muszę wstać i udaje mi się to choć nie można to nazwać chodem tylko ciągłą walką o utrzymanie stabilności. Toczę się przed siebie aż wreszcie zauważam ciało, ten ktoś oddycha. To Peeta. Spoglądam w górę, nadlatuje poduszkowiec, nasze wybawienie. Opieram się o ogromne drzewo obok nas .
 Nagle drzewo stojące nieopodal nas łamię się i powoli spada na nas, przygniatając niemiłosiernie . Zostałam pokonana przez durne drzewo, które towarzyszyło mi przez całe życie w siódmym dystrykcie.
 Tak oto wielka buntowniczka, która przez lata walczyła robiąc z siebie wariatkę została pokonana. Teraz nawet moją pseudo-wolność mi odebrano ... Jeśli przeżyję przysięgam, zabiję Snowa. Zapłaci za to co zrobił wszystkim, zapłaci mi. Chcę żeby cierpł tak samo jak ja gdy widziałam śmierć przyjaciół i rodziny ... Tak samo jak ja gdy byłam bezradna i w ciszy musiałam spoglądać na nieznaną chorobę rodzeństwa ... Tak samo jak tego dnia gdy dowiedziałam się o wypadku ojca w tartaku. Tak samo jak wtedy, gdy strażnicy pokoju zabili moją babcie za kuglarstwo. Wszytko się zmieniło po igrzyskach ... Został mi tylko Blight, teraz nie mam nawet jego... Jestem sama, całkowicie opuszczona, złamana i spustoszona  bo nie został już nikt kogo bym kochała.
 Ile kosztuje ludzkie życie ? Jak cenny jest każdy oddech ? Ile warta jest każda myśl ? Czym staje się ludzki umysł w trakcie morderstwa ? Kiedy człowiek zatraca się w swych żądzach i pragnieniach stając się czymś gorszym od zwierzęcia ? Dlaczego wciąż ranimy siebie nawzajem ? Czy prawdziwa miłość istnieje ? I czy kiedykolwiek uda nam się zaspokoić głód naszych kamiennych serc ? Na te pytania można odpowiedzieć tylko kolejnym, może nawet najistotniejszym w całym moim życiu; Gdzie kończą się uczucia a zaczyna instynkt ?



                                                              Koniec




                             PODZIĘKOWANIA I POŻEGNANIE 
               (Krótko i na temat bo nie lubię pożegnań ;-; ) 

 Tak oto kończymy moją-naszą przygodę z moim pierwszym blogiem ... Zostawiam tu coś więcej niż cząstkę siebie (no i coś jeszcze oprócz błędów XD). Zostawiam tu sporą część mojej dawnej osobowości ... Na tym blogu rozwijałem się, uczyłem, poznawałem nowych ludzi ... To dzięki wam dobrnąłem do końca nawet nie zwieszając bloga ... Ale dość już o moich rozterkach, teraz czas na ludzi, którzy naprawdę zasługują na wyróżnienie.


Finnick Odair- Tobie należy się ogromna część laur bo to ty wprowadziłeś mnie w blogstrefe ... Nauczyłeś mnie lepszej pisowni ... Zawsze mogłem liczyć na twój motywujący kom ... Być może gdyby nie ty nigdy nie rozeznał bym się w terenie ... Za wszystko szczere podziękowania chylę w twoją stronę bo widzę jak mój tok pisania zmienił się na przestrzeni tego bloga dzięki tobie ...


Lily Novisaren-Bez ciebie chyba nie doszedł bym do końca ... To niesamowite że poznaliśmy się całkowicie przypadkowo ... Jednym z moich największych blogowych sukcesów było poznanie ciebie ;* ... Już niedługo do cb przyjadę to se pogadamy :D ... Często pisząc rozdziały myślałem ''Co by wymyśliła Lily'' ... Za wszystko ogromne dziękuje ...

Lisica- Choć miewałaś swoje ''kaprysy'' dużą część zboczonych scen (tag bejbe) zawdzięczam tobie sam nwm czemu XD... Twoje spamy i spamy i spamy ... XD. Jesteś niesamowita poniaczu *-* I nie używasz zakładki Spam XDXDXD Dobra już się ogarniam bo ma być poważnie ... Dziękuje ci z całego serca .

Nieoficjalna- Och poniaczu za twoje mega długie kom-y *-* i wgl  ... Za to że zawsze byłaś ... Że chciało ci się to czytać i powiedzieć ''yyy to było dziwne''. Za szczerość, rzetelność i zauważenie mojego bloga ogromne dziękuje !

Martyna ta- Sama piszesz bloga o Johnie więc wiesz jaka ona jest ... Ale nasze różnią się tym że twój jest lepszy ... Ty nienawidzicielu Harr'ego XD dziękuje ci bardzo za wszystko :D.

Spectrum-Choć jesteś od niedawna to i tag twoje kom-y były bardzo motywujące i za to serdecznie ci dziękuje. 

Dziękuje jeszcze wszystkim innym oraz aninimkom ;D. Ciężko żegnać mi się z tym blogiem no, ale cóż ... Wiem że nie umiem pisać słów pożegnalnych ;-;, ale powiem wam w sekrecie blog miał być na początku lifestyle... 
 Jeszcze długa droga przede mną, ale patrząc wstecz rozwinąłem się w ciągu pół roku na bloggerze bardziej niż wciągu 9 lat podstawówki i gimbazy ... A tak jeszcze na koniec muszę się wam pochwalić że będzie druga część historii Johny ... Mam nadzieję że wam się spodoba, akcja dzieje się tuż po tym rozdziale ...  http://najtwardsze-z-serc.blogspot.com/


Gdzie jedno się kończy drugie się zaczyna ... Żegnaj domu mój pierwotny, łąki i knieje żegnajcie. Ruszam szukać się raz jeszcze-szumią wierzby dziś na wietrze!