5/21/2014

ROZDZIAŁ 4 czasu coraz mniej, a uczuć coraz więcej.

 Wiem i z góry przepraszam wszystkich, którzy lubią mojego bloga za nieobecność no ale życie :/ ;) mam nadzieję że niema to wpływu na treść a i w tym rozdziale mam zaszczyt użyć w hołdzie do mojej ukochanej florence jej piosenki Rabbit heart <3 <3 <3 (trochę przerobiłem )
     Jeśli piosenka wydaję się ci nietrafiona bądź nieodpowiednia do tego bloga to nie hejtuj tylko bajo(w moim tłumaczeniu nara i tak mi się podoba :3 )
 a jeszcze sorry za tak beznadziejny rozdział jakoś nie mam weny no ale musiałem coś wstawić żeby ten blog ktoś jeszcze odwiedzał (jedyne co mi się t tym rozdziale podoba to powiązania z Beetee'm miał być brat Finnicka ale wcześniej napisałem że bala bla bla ... lepiej czytajcie o rozhisteryzowanej i psychicznej Johannie a jeszcze jedno uwaga bo ten rozdział zniszczy wam psychikę i  światopogląd  (ale się rozpisałem o tym wszystkim ://// )


                                                         
                                                       





                                                          ROZDZIAŁ 4 
   Idę drogą polną prowadzącą do mojego domu, lecz gdy docieram do mojego ukochanego miejsca nikogo tam nie zastaje.To dziwne bo w domu zawsze jest masa ludzi a więc bez zastanowienia podążam na stary tartak, ku mojemu sacrum.Gdy wchodzę panuje tam dziwny ziąb i jakiś fetor, czuję go dokładnie, idę w kierunku strasznego smrodu ale kiedy docieram do źródła, ten widok zwala mnie z nóg.Cała moja rodzina , Keri oraz Rail wiszą przedziurawieni na hakach, szkarłatna krew zakrzepła, a dookoła zaczynają już latać muchy. Zapach jest nie do wytrzymania, ale widok jest jeszcze gorszy kiedy podchodzę bliżej. Teraz gdy jestem już wystarczająco blisko żeby zobaczyć błysk haków przebijających ich ciała , trupy zaczynają mówić tak one mówią chyba , nie one nie mówią oni skandują moje imie po czym spadają z haków i ruszają w moim kierunku ale tylko ich ciało od pasa w dół zostaje zostaje niewzruszone na szpikulcu. Stoję paraliżowana strachem kiedy oni zrzucają mnie na ziemię i zaczynają przygniatać własnym ciałem , próbuje wydostać się z bezlitosnego uścisku, ale to nic nie daje więc tylko krzyczę jak tylko mogę.
       Budzę się nagle i widzę że nade mną stoi już ubrany Rail, głaszcze mnie po czole i mówi że jestem bezpieczna, a ja dopiero teraz zdaje sobie sprawę że cały czas krzyczę.
 -Ciii, spokojnie jestem tutaj ciii-mówi a jego słowa działają na mnie kojąco .
 -Coo-co się stało ?-pytam roztrzęsionym głosem.
 -Usłyszałem krzyki i zauważyłem że dochodzą z twojego pokoju więc wbiegłem a tam ty leżałaś na podłodze, roztrzęsiona, krzycząca . Co ci się śniło ?-Pyta a ja opowiadam mu cały sen.
     Faktycznie leżymy na podłodze i czuje nagły przypływ wstydu ale gdy tak leżymy mam niebywałą ochotę żeby my powiedzieć co chyba do niego czuję i postanawiam że to powiem tu i teraz.
 -Rail posłuchaj wiem że jest środek nocy a ty nie chcesz użerać się z jakąś głupią psycholką , i chcę ci powiedzieć że ja cię ko-kolejny raz nie mogę powiedzieć mu co czuję , nie wiem jak to się dzieje ale zawsze coś mi przeszkadza.
    Czuję niezwykły przypływ ciepła który rozpala mnie od środka, jego wargi mają przyjemny pomarańczowy smak.Obejmuje mnie swoimi silnymi rękoma i w tedy czuje to cudowne uczucie które koi moje zbolałe serce pierwszy raz od śmierci matki i brata.Jest tak jakby tabun motyli wlatywał mi przez gardło i roztaczał miłą aurę, trudno mi określić to uczucie które teraz czuję jest intensywne a zarazem łagodne, przyjemne, jednak pojawiła się nutka pożądania.Księżyc lekko oświetla nasze złączone twarze tworząc mozaikę uczuć i nieba wiem że ja pierwsza tego nie przerwę.
   Jest natomiast jedna osoba która  potrafi zepsuć każdy przyjemny dla mnie moment swoimi głupimi docinkami.
  -Oh ho ho tygrysico, ale z ciebie cicha woda nie mówiłaś że ty i chłoptaś jesteście razem, tylko wiesz że to się i tak dobrze nie skończy  -mówi drażliwie.
   Ma rację ten flirt powinien się skończyć już dawno , ale ja nie umiem z tym zerwać stałam się uzależniona od miłości, te eksplozja mija gdy Rail cofa usta, nienawidzę Blighta. Przez resztę nocy staram się zasnąć lecz wciąż rozmyślam czy to co zrobiłam ma sens.

                                                                    ***

Budzę się o ile można to nazwać pobudką gdyż przeleżałam całą noc rozmyślając o tym co wydarzyło się przy świetle księżyca.Wstaję umieram się myję włosy idę na śniadanie.W jadalni wszyscy na mnie czekają i witają zaniepokojonymi spojrzeniami, tak wiem tak wiem dziś pierwszy dzień szkolenia.
 -Jak już chyba wiecie-odzywa się Klara w swojej błękitnej peruce w której wygląda jak morska fala.-dziś pierwszy z 3 dni szkolenia, lepiej się pośpieszcie no chyba że wolicie zaryzykować i spóźnić się.
   Jemy w absolutnej ciszy tylko od czasu do czasu Blight zamieni słowo z moim stylistą Heliksem i Carią stylistką Raila. Unikam jego wzroku, czuję się winna sama nie wiem czemu. Po śniadaniu przebieram się w stroje treningowe z liczbą dystryktu i zjeżdżam windą na dół, wciąż odmawiając spojrzenia mu prosto w twarz.Cały czas towarzyszy nam nasza opiekunka przebrana za sztorm na morzu.
  Gdy winda zatrzymuje się widzimy że choć przyjechaliśmy przed czasem to i tak większość trybutów już czeka. Gdy każdy uczestnik ustawił się już w szeregu, dokładnie o 8 zjawia się Scara nasza główna trenerka
  -Witajcie dziś jest wasz pierwszy z 3 dni szkolenia w których przyjdzie wam uczestniczyć , w ciągu tego czasu możecie się nauczyć sztuki przetrwania jak i walki, od was zależy co wybierzecie ale pamiętajcie że na arenie nie będzie czasu na naukę-robi pauzę i znów mówi żywym tonem-cały czas będziecie obserwowani przez bardzo ważne osoby dla was-pauza- sponsorów, ich przychylność może oznaczać dla was życie lub śmierć.Dokładnie za 3 dni jak już wcześniej chyba mówiłam odbędzie się pokaz waszych umiejętności nazywany sesją indywidualną, możecie tam zademonstrować co chcecie począwszy od rzucania nożem a skończywszy na kamuflażu, a więc teraz przyszedł czas żebyście zaczęli szkolenie, aha i jeszcze jedno jeśli z głośników dojdzie głos oznajmiający któreś z posiłków to te drzwi po lewej prowadzą na stołówkę , to tyle powodzenia i niech los zawsze wam sprzyja-te słowa zapadają słuch w całej sali lecz zaraz wtoczył się donośny hałas gdyż na swoje przechadzkowe balkony weszli sponsorzy.
  Sala była duża, mieści się tam wiele sal pobocznych, ringów, stadiów przetrwania oraz broni. Pomalowana była na kolor brudnej szarości i intensywnego błękitu.Spoglądając na Raila udaję się do stanowiska rozpoznawania jadalnych roślin i robaków.Rozglądam się po tym miejscu teraz już widzę kto jest w grupie zawodowców, jak można było się spodziewać należą do nich uczestnicy z 1,2,4 ale doszło do nich bliźniacze rodzeństwo z  10 dystryktu.
         Uczę się odróżniać jadalną kukurydzę od zatrutej , grzybów drewnianych nadających się do spożycia od nakamiennych które potrafią zabić.To bardzo przydatne umiejętności a przy okazji dowiaduje się o wyglądzie areny, muszę pamiętać żeby się nie wyróżniać ale co to?czy to ? tak to Rail jest przy stoisku do walki wręcz i walczy z trenerem i ..i chyba się popisuje przed spoglądającą na niego grupką zawodowców! co ? podchodzą do niego i śmieją się co to ma znaczyć ? przecież mieliśmy inną taktykę ? w co on pogrywa ? jeszcze wieczorem byliśmy całującymi się kochankami a teraz zrobił ze mnie frajerkę ale tym samym dał znać tym złamasom że jestem słaba i sam nie che mieć ze mną sojuszu. Mimo wszystko boli mnie to że mnie zdradził czeka nas dziś długa rozmowa po której już pewno się pokłócimy. Dokładnie o 12 przyszła pora na obiad więc zmierzamy ku stołówce, ustawiam się w kolejce i wypatruje Raila ale nie mam co liczyć na jego towarzystwo bo pochłonięty jest rozmową z całkiem ładną rudą dziewczyną z 10 dystryktu która ma brata bliźniaka, zżera mnie zazdrość i złość rozpala mnie od środka podobnie jak w trakcie pocałunku lecz bardziej intensywnie i zdaję palić moje wnętrzności.Jeśli już mam kogoś zabić to właśnie ją, wiem że łatwo nie będzie bo jest o jakieś 30 cm wyższa i na pewno waży sporo więcej ode mnie .Te przemyślenia przerywa mi moja kolej do wzięcia jedzenia ze stołówki, biorę krwawy stek z posiekanymi kawałkami ananasów oraz jagód i pyurie z patatów do tego jeszcze ciastko lodowe imitujące zamarznięty wodospad i szklankę wody.Siadam z boku na pustym stoliku.Gdy tak jem w samotności nagle niespodziewane podchodzi do mnie chłopak z 3 dystryktu.
  -Hej mogę się przysiąść ?-pyta.
  -Tak, jasne siadaj-mówię tajemniczo-możesz mi powiedzieć dlaczego chcesz ze mną gadać ?
  -Bo cię przejrzałem -robię zdumioną minę.- I myślę że jesteś niezwykle sprytna, nie pamiętam żeby ktoś kiedykolwiek tak postąpił na igrzyskach-mówi z podekscytowaniem.
  -Czekaj, czekaj o co ci chodzi ?
  -O twoją genialną technikę słabeuszki, inni tego nie widzą ale ja pochodzę z 3 dystryktu tam bronią ludzi jest inteligencja, jestem Teelor Latier , mój ojciec zwyciężył niegdyś na igrzyskach porażając 6 trybutów naraz, może go znasz nazywa się Beetee Latier
  -Sorry ale nie-mówiąc to o mało nie wybucham śmiechem.
  -Wygrał wiele lat temu, mniejsza jesteś mądra i piękna może zawiążemy sojusz ? co ty na to ? razem możemy więcej.
  Wspólne kończymy obiad i rozmawiamy o życiu, ja opowiadam mu o moim  a on mówi o swoim.Ma 15 lat i został wylosowany, ojciec dał mu klucz magnetyczny na pożegnanie, jego siostra która ma 14 lat jest niezwykle wyczulona na zmianę pogody lecz jest sparaliżowana od pasa w dół, zato jego starszy brat w wieku 17 lat świetnie sobie radzi ma dziewczynę z którą planuje wziąć ślub. W jego głosie zauważam nutkę hmmm.. jakby to nazwać zauroczenia.Gdy tak siedzimy wspólnie, żartujemy zauważa to Rail i piorunuje mnie wzrokiem a ja zaczynam się czuć winna. Lecz tylko przez chwilę bo uświadamiam sobie że czas na zemstę i wdaję się w wir rozmowy ignorując przyjaciela a zarazem kochanka. Po obiedzie wracam na trening razem z nowym sojusznikiem wymieniamy się umiejętnościami, najpierw on uczy mnie jak obsługuje się urządzenia elektryczne, jak z nich zbudować nóż, lub inne bronie a później gdy cała sala pustoszeje gdyż Scara oznajmia że mogą wrócić.Czekamy aż sponsorzy odejdą i w tedy podchodzimy do symulacyjnego pomieszczenia walki siekierą, każę mu zostać przed żeby włączył na poziom trudności max, i zaczyna się.
     W chłodnej małej salce szyby nagle zmieniają się w las iglasty, do dyspozycji mam 4 siekiery, 2 do rzucania i 2 do walki wręcz. Stoję spokojnie gdy nagle zaczyna do mnie biec hologram trybuta z mieczem, szybko przecinam go na pół ale zauważam że z góry celuje we mnie łuczniczka robię szybki unik przed strzałą i rzucam celnie w jej głowę, lecz teraz biegną do mnie 5 osoby z dwóch stron to zmasowany atak ale rzucam bronią w dwójkę jednemu drasnęło nogę n uniku ale drugiemu rykoszetem ostrze trafiło w pierś jeszcze trzech muszę ich załatwić ręcznie, pierwszy przybiega do mnie ten z mieczem sztucznie raniąc mnie w nogę lecz w realu paraliżuje mi tą część którą uderzył ale ja rozwalam mu czaszkę.Jeszcze dwójka atakuje mnie maczugą w rękę i zmrożoną nogę paraliżując jeszcze rękę, chyba przeceniłam swoje umiejętności lecz na szczęście udaję mi się podnieść siekierę która mi upadła i przecinam pierwszemu brzuch a następnemu klatkę piersiową .Jeszcze jeden ten, którego zraniłam w nogę na początku ataku, gdzie on jest ?
  -Gdzie jesteś?-pytam cicho
  Nagle dostaję odpowiedź gdy uderza mnie w obie nogi paraliżując je doszczętnie, chodzić nie mogę tak jak w moim śnie trupy ale one  pełzły.Więc szybko popełzłam za filar gdzie leżała siekiera i przeturlam się w bok, gdy hologram wchodzi za kolumnę skąd właśnie uciekłam postanawiam przeturlać się tam z drugiej strony, robię to i natychmiast rzucam się na duchowe widmo tnąc je na kawałki.
   Jestem cała zalana potem choć zimne powietrze powinno mnie idealnie chodzić, a krajobraz powinien uspokoić, gdy wychodzę na spotkanie z Teelor na którego mówię Tel jest zaskoczony, zaciekawiony, przerażony i podekscytowany, obserwuje mnie z otwartą buzią, aż sama muszę go przywołać do rzeczywistości
  -Halo Tel ? słyszysz mnie?-mówię.
  -Tak tylko jestem pod wrażeniem twoich umiejętności i... i może już lepiej idź do swojego pokoju, na pewno Rail czeka na ciebie i macie dużo do obgadania-mówi skrępowanym i tym razem nieśmiałym głosem gdy jedziemy windą do góry opowiadam mu o tym jak mogła by wyglądać arena i jakie rośliny na niej są ale ta chwila szybko mija i gdy zatrzymujemy się pod numerem 3, żegnamy się uśmiechem i sama jadę dalej w ciszy. Mam niebywałą ochotę pojechać na samą górę i sprawdzić co tam jest ale powstrzymuje to pragnienie i gdy wysiadam z windy widzę że nikogo nie ma w jadalni więc wbiegam do pokoju , zamawiam kakao z bitą śmietaną i całą listę dań których nawet nazw nie umiem wymówić. Najadam się do pełna, a całe uczucie wściekłości, zazdrości i ogólnie zło wyparowało gdy spędzałam czas z Telem.
   Ten dzień był niesamowity, stwierdzam pod prysznicem najpierw koszmar później pocałunek zdrada sojusznik i chyba kolejny romans. Chyba jestem zbyt kochliwa, moje uczucia przeżywają istną ewolucję, może to tylko przez ten stres i dojrzewanie sama już nie wiem. Wychodzę z kabiny i stoję znów przed lustrem widzę w nim dziewczę w której jednego dnia zaszło więcej zmian niż przez rok właśnie w tej chwili przypomina mi się piosenka bardzo dziwna  ale robię coś czego się naprawdę nie spodziewam ja zaczynam śpiewać spokojnie tonowo i zgrabnie




Lustro takie błyszczące i nowe,
Jak szybko jego blask znika.
Zaczynam wariować, śmierć jest tak blisko.
ale nie poddam się tak szybko!

Dokonałeś zakładu, ale wydaje się, że czas już podnieść stawkę,
Ale czy kiedykolwiek będzie dość?
(Przebij to! Przebij to!)
Na razie jest niewystarczająco.
(Przebij to!)

Oto jestem, dziewczyna o zajęczym sercu,
Zastygła w światłach reflektorów.
Zdaje się, że dokonałam już ostatecznej ofiary.

Przebijmy tę stawkę,
przebijmy ją!

Oto jest dar, który ma swoją cenę.
Kto jest tu barankiem, a kto nożem?
Midas jest królem i ściska mnie tak silnie,
I przemienia mnie w złoto w promieniach słońca.

Rozglądam się, ale nie mogę dostrzec cię.
Miłość jest zgubna każdy to wie.
Moje słabości są moją siłą.
Gdy ich zabraknie stanę się boginią.

Muszę stać się dziewczyną o lwim sercu,
Gotową do walki,
Zanim jeszcze dokonam ostatecznej ofiary.

Przebijmy tę stawkę,
Przebijmy ją!

Oto jest dar, który ma swoją cenę.
Kto jest tu barankiem, a kto nożem?
Midas jest królem i ściska mnie tak silnie,
I przemienia mnie w złoto w promieniach słońca.

Przebij to! Przebij to!

Każdy kto wygra zostaje niewolnikiem,
Ja się nie poddam nie zostanę męczennikiem. 
Ten dar to przekleństwo które nigdy nie zniknie,
I będzie mnie gonić dopóki nie zginę. 

Oto jest dar, który ma swoją cenę.
Kto jest tu barankiem, a kto nożem?
Midas jest królem i ściska mnie tak silnie,
I przemienia mnie w złoto w promieniach słońca.

Oto jest dar.

  Pierwszy raz od czasu gdy umarł mój brat śpiewam tą piosenkę i dopiero teraz choć trochę rozumiem jej treść, opowiada on o dziewczynie która byś może trafiła na igrzyska jest słodka i słaba jak królik ale musi stać się lwicą, chce się za kogoś poświęcić może za ukochanego, ale wciąż nie rozumiem paru wersów, to trochę skomplikowane dla dziewczyny która olewała szkołę i zaczyna powoli wariować. Gdy wchodzę do swojego pokoju ale wyczuwam zmianę, ktoś siedzi na łóżku to to Rail, uśmiecha się do mnie.
  -Wzięłaś z nim sojusz co? zaprzyjaźniłaś się ? - pyta.
  -A co cię to ? przecież ty i tak należysz do zawodowców- naskakuję na niego.
  -Tak to prawda ale to część planu posłuchaj, gdy zabrzmi gong to uciekniesz lub zrobisz co chcesz tylko żebyś przeżyła następnie na powoli i przypadkowo będę ich zabijał.-mówi opanowanym tonem.
  -A co z tą rudą ślicznotką z 10 ?-zaczynam krzyczeć.
  -Ona jest spoko uwierz, z resztą od dawna zbieram się na to żeby ci powiedzieć że, że że-Zaczyna się jąkać.-Posłuchaj wiem to od kiedy zobaczyłem jak rzucasz siekierami, jak zostałaś wyczytana to nie mogłem się powstrzymać, muszę cię chronić nawet za cenę życia, to wszystko zrobiłem w ofierze dla ciebie, bo cię kocham-oznajmia patrząc mi w oczy.
    Czuję jak każda moja komórka wybucha ze szczęścia, eksplozja szczęścia odbiera mi na chwilę przytomność, ale to miłe uczcie a raczej to słabo powiedziane to jest nieopisane nikt tego nie wyrazi słowami więc oddaję się tylko w objęcia uczuć.
  -Ja też cię Rail-i skaczę w silne dłonie
 Znów stajemy się jedną niepodzielną istotą bólu, szaleństwa, śmierci i strachu. Zasypiam w jego ramionach wciąż zastanawiając się ad  dzisiejszym dniem i tym jak ważnym w ludzkim życiu jest miłość nawet w obliczu nieuchronnej śmierci.